Coraz więcej Polaków sięga po kredyty, ponieważ chcemy mieć coraz więcej, a niestety nie możemy sobie na to pozwolić. Marzymy o mieszkaniach w przyjaznych okolicach i dzielnicach, o wielkich płaskich telewizorach czy o laptopach z dyskiem o pojemności pięćset razy większej niż jeszcze kilka lat temu. Marzymy o tym, a nie stać nas na to: żeby jednorazowo wydać kilkaset tysięcy na mieszkanie, albo nawet żeby wydać trzy tysiące na wspomniany wcześniej sprzęt elektroniczny.
Tak więc sięgamy po kredyty. Które z tych kredytów spłacamy najchętniej i dlaczego właśnie te? Przede wszystkim, najłatwiej spłaca nam się chyba kredyty hipoteczne, które wzięliśmy na zakup mieszkania czy domu.
Wówczas nasz dom lub mieszkanie stanowi dla banku zabezpieczenie: jeśli nie będziemy spłacać kredytu, bank może nam to lokum po prostu odebrać na drodze sądowej. Dlatego w pierwszej kolejności zawsze staramy się, aby nasze kredytowe zobowiązania które powiązane są z mieszkaniem czy domem zostały spłacone. Czy można określić to jako chęć spłacania kredytu, trudno jednoznacznie określić. To raczej potrzeba, konieczność, którą jednak dzielnie znosimy.
Największy problem mamy ze spłacaniem kredytów, które wzięliśmy lekkomyślnie i pod wpływem impulsu: na przykład na zakup nowego samochodu, który okazał się nie tak doskonały jak to sobie wyobrażaliśmy, lub po prostu po czasie doszliśmy do wniosku że wcale nie był nam potrzebny.
Wówczas niechętnie spłacamy taki kredyt, bo boli nas to, że podjęliśmy złą decyzję. Podobnie jest, jeżeli bierzemy kredyt na spłatę innego zobowiązania, jakie mamy.
Na przykład pożyczyliśmy od krewnego dwadzieścia tysięcy złotych i mieliśmy spłacić je w ciągu trzech lat. Nagle krewny mówi, że kredyt którego nam udzielił ma być spłacony już, bo inaczej śmiertelnie się na nas obrazi, albo po prostu znalazł się w nieprzewidzianej trudnej sytuacji i potrzebuje tych pieniędzy. Wówczas sięgamy po kredyty do banku, żeby odciążyć tą osobę. A wtedy oprócz pożyczki dochodzi oprocentowanie i wcale nas to nie cieszy. Najchętniej poza kredytami na mieszkanie spłacamy chyba kredyty na wakacje, ponieważ spłacając je mamy w głowie wspomnienia czegoś przyjemnego.
Jakie kredyty bierzemy najmniej chętnie?
Zdarza nam się brać kredyty z naprawdę przeróżnych okazji, na naprawdę różne potrzeby. Bierzemy kredyty na zakup mieszkania, samochodu, sprzętu RTV, sprzętu AGD, na remont, nowe meble, nowe wyposażenie wyremontowanych pomieszczeń, na wakacje, na studia, na zorganizowanie wesela czy zorganizowanie rodzinnych świąt.
Jakie kredyty, na jakie cele, bierzemy najmniej chętnie i później najmniej chętnie spłacamy?
Przede wszystkim, gdyby zapytać statystycznych Polaków które kredyty bolą ich najbardziej, z pewnością większość z nich odpowiedziałaby: kredyty nieprzemyślane.
Kredyty nieprzemyślane, czyli takie które wzięliśmy pod wpływem impulsu. Stwierdziliśmy na przykład, że marzy nam się kurs nurkowania, więc wzięliśmy kilka tysięcy pożyczki na ten cel. Potem okazało się, że stan zdrowia nie pozwala nam na podjęcie tego kursu i jego ukończenie, więc musieliśmy z niego zrezygnować, kiedy został już opłacony.
A kredyt trzeba płacić, tak czy inaczej, nic z tego nie mając. Podobnie w sytuacjach, kiedy kupiliśmy coś, czego tak naprawdę wcale nie potrzebowaliśmy: na przykład nowy wózek dla dziecka, które ma się dopiero urodzić, a tydzień później sąsiad oddał nam swój, w bardzo dobrym stanie, którego chciał się pozbyć żeby nie zagracał mu mieszkania.
Jednak jakie kredyty (https://www.defu.com.pl/)bierzemy najmniej chętnie, poza tymi których później możemy żałować? A no takie, które będziemy spłacać przez długie, długie lata, bez pewności czy nam się uda tego dokonać w wyznaczonym terminie. Są to głównie kredyty na mieszkania i domy.
Dom i mieszkanie są dla nas ważne – decyzja na lata.
Choć mieszkanie czy dom zawsze jest dla nas bardzo ważne, ciężko jest nam podjąć decyzję o wzięciu kredytu, który obciąży nas finansowo na najbliższe kilkanaście, jak nie kilkadziesiąt lat. Obawiamy się tego, głównie ze względu niestabilny rynek pracy w kraju.
A co, jeśli nas zwolnią i nie będziemy mieli z czego spłacać rat? Dlatego właśnie boimy się dużych kredytów. Nie przepadamy także oczywiście za braniem kredytów dla kogoś innego: dla brata, który wpadł w finansowe tarapaty, dla przyjaciela, który prosi o wsparcie. Choć im ufamy, zawsze jest obawa, że w końcu te kredyty będziemy musieli spłacać sami, za swoje pieniądze, bo w końcu na umowie kredytowej widnieje nasze nazwisko.